Najczęście pojawiającym sie pytaniem podczas promocji sieciowych struktur gospodarczych jakimi są klastry było: czym to naprawdę się różni od spółek, spółdzielni, zwiazków, stowarzyszeń, fundacji, umów konsorcjalnych itd. Drugim ważnym pytaniem było: po co ustawa?. Poniżej znajdziesz kilka uwag na te własnie tematy. Józef Kamycki

Specyficzne problemy polskich przedsiębiorstw w zakresie rozwoju współpracy w formie klastrów.


        Zmiany ustrojowe, które dokonały się w Polsce na początku lat 90-tych ubiegłego wieku zmuszają naszą gospodarkę  do poszukiwania nowego typu więzi, które zastępowałyby zjednoczenia dla przedsiębiorców i kontraktacje dla rolników. Jednak sięgnięcie, do koncepcji klastrów nie powinno być  jedynie prostą zamianą, ale próbą wypromowana nowej koncepcji biznesowej przybliżającej nas do gospodarki „strukturalnie innowacyjnej”.
        Wchodzimy w erę globalizacji i czy tego chcemy czy nie, konkurencja nie będzie się odbywała na poziomie indywidualnych przedsiębiorstw ale całych regionów. Dlatego powiązania o charakterze poziomym pomiędzy przedsiębiorstwami o regionalnej lokalizacji nabierają szczególnego znaczenia.  Tutaj należy zachować wyjątkową ostrożność, aby rzeczywiście nastąpiła zamiana powiązań opartych o podporządkowanie lub uzależnienie na powiązania o charakterze sieciowym. Inaczej stanęlibyśmy na równi pochyłej prowadzącej  do  starych zjednoczeń lub jeszcze starszych monopoli i oligopoli.  
        Teorię klastrów znamy w zasadzie, z doświadczeń państw o gospodarce rynkowej. Mnogość rozwiązań zjawisk klastropodobnych dowodzi, że wyrastały one na bazie specyficznych warunków. Przystępując do promocji klastrów w Polsce, musimy zadać sobie pytania:
A.    co jest rzeczywistą istota koncepcji działań biznesowych w klastrze, skoro nie jest nią samo geograficzne nagromadzenie przedsiębiorstw,
B.    czy 15 lat przemian ustrojowych to wystarczający okres do samoistnego wykształcenia się praktyki gospodarczej klastrów,
C.    czy zasady prawne funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce sprzyjają rozwojowi klasteringu,
D.    dlaczego uważamy klaster za zwiastun gospodarki strukturalnie  innowacyjnej.    

Co jest istotą koncepcji działań biznesowych w klastrze ?


Można zadać sobie pytanie: czy traktowanie gospodarki według kanonu konfliktowego modelu stosunków przemysłowych w którym:
-    autonomia zewnętrzna - oznacza jedynie brak bezpośredniej zależności od państwa lub innych nadrzędnych organów zarówno w sferze decyzji jak i oceny działalności,
-    zasada konkurencyjności - oznacza jedynie długookresową maksymalizację zysku z włożonego kapitału,
-    autonomia wewnętrzna - oznacza jedynie wyłączne stanowienie przez właścicieli kapitału lub osoby przez nich upoważnione
stanowi dobre podglebie  mentalne do sieciowania?
         Niestety, model gospodarczy promowany przez „wybitne autorytety” to „gospodarka konkurentów” wytracająca duże zasoby społeczne na bezsensowną walkę konkurencyjną, gospodarka niezdolna do wprowadzenia do obrotu gospodarczego prawie 40% zasobów ludzkich i znacznych zasobów kapitałowych.  
Jak dotychczas, rozwój klastrów w Polsce odbywa się  WBREW a nie ZGODNIE z oficjalna doktryna gospodarczą. Uczestnicząc w pracach komisji sejmowej nad ustawą o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych zdążyliśmy się przekonać o „nierefomowalności” niektórych ikon z naszego życia gospodarczego. Wydawałoby się, że gospodarka „wyścigu szczurów” nie ma w Polsce żadnej alternatywy.
         Klastry są  zwiastunem „kapitalizmu sojuszników”: nowego podejścia do gospodarki i do dzwigni jego rozwoju. Tu można by zacytować słowa Johna O’Shaugnessy,  że dawno minęły czasy gdy rządom obojętne było, że celem działania firmy jest utrzymanie na stanowisku prezesa zramolałego wujaszka. Gospodarkę i ekonomię należy zatem traktować jako poszukiwanie optymalnych rozwiązań w zakresie włączania zasobów do obrotu gospodarczego a nie prymitywne, prostackie i nowobogackie „radzeniem sobie w sytuacji niedoboru” czym karmi się naszych studentów.
        W tym kontekście „Program szkoleń promujących clustering” zainicjowany przez PARP (przetarg rozstrzygnięto 29-go sierpnia br. i realizować go będzie konsorcjum firm : Doradztwo Gospodarcze DGA S.A., Enterplan Sp. z o.o., Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową - budżet szkoleń to prawie 6 mln zł) traktujemy jako odważny krok w dobrym kierunku:
-    Odważny, bo przeciwstawiający właśnie;  archaiczną koncepcję kapitalizmu konkurentów nowoczesnej koncepcji kapitalizmu sojuszników.  Pierwsze starcie z liberałami w Sejmie mamy za sobą. Oni traktują klastry i klastering jako jakąś ciekawostkę, na którą moda z pewnością przeminie. Ci panowie potrafią jedynie zarabiać na nędzy.
-    W dobrym kierunku, bo promujący gospodarkę oszczędną, efektywną i zdecydowanie korzystniejszą w aspekcie jakości życia w pracy. Nie bez znaczenia jest także fakt, że profesjonalna promocja klastrów może pozytywnie wpłynąć na proces legislacyjny dostosowujący zaplecze prawne do wymogów sieciowania.

Najważniejsze zidentyfikowane przez nas aspekty, które zmieniają geograficzne skupisko przedsiębiorstw w klastry to:

1.    Zmiana typu konkurencji.

        Często, i dzieje się to za sprawo porterowskiej definicji, przedstawia się klaster jako skupisko w którym przedsiębiorstwa ze sobą „współpracują a zarazem konkuruję”. Przeciętnemu przedsiębiorcy trudno jest to zrozumieć. Jeszcze trudniej jest wytłumaczyć, że ktoś konkuruje „w dobrym sensie”. Naszym zdaniem, elementy koncepcji działań klastropodobnych mamy wszędzie tam, gdzie  następuje zmiana konkurencji o klienta na konkurencję o zasoby dla przedsięwzięcia w wyniku którego powstanie produkt dający przewagę na rynku.  To podejście pozwoliło nam lepiej ocenić obszary powodzenia inicjatyw klastrowych. I tak:
o    Duże i mocne finansowo firmy nie muszą zabiegać o zasoby. One je po prostu mają, a czasem mają nawet w nadmiarze. Odpadają zatem motywy, dla których  fundowaliby sobie proces ogłaszania przedsięwzięć, przeprowadzania długich negocjacji oraz spisywania szczegółowych umów w zakresie spodziewanych korzyści. Zatem te firmy będą zainteresowane jedynie klastrami satelitarnymi a głównym motywem ich działania będzie obniżka kosztów.
o    Firmy małe i słabe finansowo będą w klastrach upatrywały swojej szansy na przetrwanie. Będą widziały dużą szansę w specjalizacji i poszerzaniu skali działań. Niejeden przedsiębiorca już zdążył się przekonać, że trzynaście talentów oznaczą czternastą biedę. Nie bez znaczenia okaże się fakt braku konieczności opierania swojej działalności o kredyt bankowy. Może bowiem okazać się, że poszczególne fazy procesu technologicznego w wyspecjalizowanych podmiotach można przeprowadzać w oparciu o środki własne. Ta analiza przekonuje nas, że największe powodzenie może mieć klaster pokrewny włoskim dystryktom przemysłowym skierowany do sektora MSP.
    Zatem skupiska, w których  nastąpiła koncentracja przedsiębiorstw z określonej branży działające jedynie w oparciu o proste zasady klient-dostawca, będziemy traktować raczej jako szczęśliwy zbieg okoliczności a nie świadomą inicjatywę klastropodobna. Podstawą zaliczenia skupiska do klastra jest wytworzenie świadomej więzi pozwalającej skuteczniej gospodarować posiadanymi zasobami.

2. Istnienie sieciowej struktury powiązań.

     Podstawowym problemem prawnym w klastrach jest sprzedaż produktów wspólnych przedsięwzięć. W handlu obowiązuje zasada, że za towar odpowiada wytwórca. W przypadku „wspólnych przedsięwzięć” produkt jest wspólny, jednak jakiś określony byt prawny (osoba prawna lub osoba fizyczna) musi wziąć za niego ostateczna odpowiedzialność wobec konsumenta. Rozwiązania mogą być następujące:
-    duże firmy rozwiązują te zagadnienia poprzez spisanie umowy konsorcjum. W umowie tej zwykle powołuje się lidera konsorcjum, który przejmuje wszystkie zobowiązania w stosunku do kupującego. Sprawa jest jeszcze dość jasna gdy przedmiotem konsorcjum jest produkt, który w myśl Art. 379 § 2 KC jest „świadczeniem podzielnym”. Wtedy uczestnicy konsorcjum odpowiadają za swoje udziały w kontrakcie i „lider konsorcjum” ma wystarczające gwarancje w przypadku roszczeń wynikłych z szkód produktowych. Rzecz komplikuje się w przypadku świadczeń niepodzielnych. W takim przypadku obowiązuje zasada odpowiedzialności  solidarnej. Wtedy albo nie ma chętnych do pełnienia roli lidera konsorcjum lub decydująca się na taką rolę firma  żąda znacznych prowizji dla zniwelowania skutków ryzyka. Konsorcja zawiązywane są zatem w dziedzinach nie obarczonych większym ryzykiem odpowiedzialności za produkt: np. kompleksowa dostawa. W konsekwencji umowę konsorcjum nie można traktować jako dobrego narzędzia do powstawania działań, które można by zaliczyć do sieciowania: trwałych powiązań utrzymujących się przez dłuższy okres czasu.
-     W sektorze MSP sytuacja prawna wygląda identycznie, problemy prawne związane ze sprzedażą dostaw wyposażenia fabryki są identyczne jak sprzedaż przysłowiowego masła osełkowego zrobionego w związku wytwórczym: rolnik, mleczarz, miejscowy sklep. Uwzględniając jednak naturalną potrzebę łączenia się w klastry małych przedsiębiorców, została przez grupę inicjatywną z Podkarpacia wniesiona do Sejmu ustawa o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych, która między innymi w tym zakresie przywraca normę bardziej ogólna czyli odpowiedzialność za własne zobowiązania. Wymaga do dokładniejszego udokumentowania procesu produkcyjnego, aby określić udziały w sprzedaży, które jednocześnie stają się udziałami w zobowiązaniach.  Dodatkowo: skala prowadzonych działań gospodarczych, ze względu na koszty obsługi prawnej, wyklucza tu formę konsorcjum. Należało poszukać rozwiązań, które wprowadziłoby strukturę typu sieciowego z wyodrębnionymi podmiotami specjalizującymi się w poszczególnych fazach procesu technologicznego, podmiotem koordynującym, podmiotem sprzedającym i dla wygody wewnętrznym biurem rozrachunkowym.
Istnienie sieciowego systemu powiązań nie dowodzi jeszcze istnienia sieciowej struktury powiązań. Stwierdzenie występowania sieciowej struktury powiązań może nastąpić jedynie wtedy, gdy  ta struktura może działać w oparciu o przepisy prawa i jest rozpoznawalną marką na rynku. Dla przykładu sieć hipermarketów - w potocznym znaczeniu - posiada system powiązań sieciowych ale jest to system w najwyższym stopniu shierarchizowany i z klastrem nie ma nic wspólnego. W projekcie ustawy o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych do opisania sieciowej struktury powiązań przewidziano umowę klastra.

3.    Modyfikacja stosunków handlowych.

        Tradycyjnie działalność gospodarczą pojmuje się w kategoriach: tanio kupić drogo sprzedać. Określamy to jako „czyste stosunki handlowe”. Ten typ stosunków typu klient dostawca w skupisku zabija wszelkie efekty synergii. Prawdopodobieństwo szybkiego upowszechniania wiedzy i zapobiegania „postawom majsterskim”, czego życzylibyśmy sobie od klastrów jest w tej sytuacji prawie żadne. Stosunki handlowe pomiędzy podmiotami gospodarczymi w klastrze  powinny być tak zmodyfikowane, aby nie następowało  tradycyjne „przerzucanie problemów marketingowych przez ścianę”. Wszyscy powinni mieć zagwarantowany swój wynegocjowany udział w cenie sprzedaży i wszyscy powinni z pokorą oczekiwać werdyktu jaki na wytwór ich pracy wyda rynek.
        To rozwiązanie traktujemy jako w pewnym sensie znak firmowy klastra. Jest to bodajże najważniejsza gwarancja utrzymywania się sieciowego  systemu powiązań.  Tę technikę organizatorska zamieniająca naturalne skupisko w klaster będziemy nazywać „sprzedażą indeksowaną”.
        Z doświadczenia, które zdobyliśmy podczas konsultacji projektu ustawy, omawianie właśnie zagadnień sprzedaży indeksowanej przekonywało do formy klastra podmioty tak nieufne do kolektywnej gospodarki jakimi są rolnicy. Zatem sadzimy, że ta forma zrzeszania się jest długo poszukiwaną i udaną propozycją gospodarczą dla wsi.

Czy 15 lat przemian ustrojowych to wystarczający okres do samoistnego wykształcenia się praktyki gospodarczej klastrów?


    Niewielkie sukcesy gospodarcze, przy znacznym nagłośnieniu medialnym,  klastrów opartych o duże przedsiębiorstwa nie powinny dziwić. Klastering jest bowiem domeną tzw „polityki regionów”. Większość dużych przedsiębiorstw jest sprywatyzowanych i są to w zasadzie firmy córki przedsiębiorstw zagranicznych. Trudno zatem oczekiwać jakiegoś szczególnego zainteresowania tych firm w uzgadnianiu polityk kilku koncernów z polityką regionów. Sztandarowym przykładem chce się tu zrobić „Dolinę Lotniczą”. Większe szanse ma naszym zdaniem klaster odlewniczy w oparciu o jedną z najnowocześniejszych odlewni w Polsce oraz klaster transportowy w obrębie lotniska w Jasionce, że przytoczę przykłady z Podkarpacia. Naszym zdaniem klastry typu satelitarnego oraz klastry typu „oś i szprycha” mają większą szansę powstania wokół firm, których ośrodki decyzyjne znajdują się w danym regionie.
    Inaczej jednak należy traktować sprawę niemrawego powstawania klastrów w obrębie firm sektora MSP a zwłaszcza na terenach wiejskich. Wydawałoby się, że występują tam wszystkie elementy „diamentu portera”. Są zasoby, chociażby w postaci produktów gospodarki rolnej, leśnej i rybackiej, na wsi ukształtował się rynek produktów spożywczych, są znaczne zasoby kapitału i siły roboczej, obserwuje się zjawisko reemigracji na wieś ludzi w wieku poprokreacyjnym z dużymi zasobami wiedzy.  Można zadać pytanie, dlaczego procesy konsolidacyjne zachodzą tak wolno.   Naszym zdaniem powodem są (a w niektórych przypadkach były) rozwiązania prawne wyra¼nie  wprowadzające podział mieszkańców na przedsiębiorców działających na podstawie ustawy o swobodzie działalności gospodarczej oraz rolników działających na podstawie ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego. W ten sposób zostały zamrożone znaczne zasoby zarówno kapitału jak i pracy.
Cała batalia o klastry wiejskie na Podkarpaciu została stoczona pod hasłem przeniesienia rolników z „jarmarku na rynek”. Musimy powiedzieć, ze odnieśliśmy na tym polu sukces. Z dniem 1-go czerwca 2005 weszła w życie znowelizowana ustawa o podatku od towarów i usług , w myśl której za produkt rolniczy uważa się także „..towary wytworzone z nich przez rolnika ryczałtowego z produktów pochodzących z jego własnej działalności rolniczej przy użyciu środków zwykle używanych w gospodarstwie rolnym, leśnym lub rybackim...”. Oznacza to mniej więcej tyle, że przedsiębiorcy: restauratorzy lub sklepikarze będą mogli kupować bezpośrednio od rolników ryczałtowych przetworzone produkty rolnicze na fakturę RR. Możemy powiedzieć, że wreszcie będzie jak w Unii. Można się jednak zastanawiać jak długo zejdzie, zanim:
- incydentalne sprzedaże przekształca się w trwałe związki,
- ruszy proces specjalizacji i
- pojawią się zorganizowane struktury.
Takie było początki włoskich dystryktów przemysłowych, jednak tam to trwało setki lat. Wychodzimy z założenia, że ten proces należy zdecydowanie przyśpieszyć, właśnie poprzez promocje klastrów przedsiębiorstw rodzinnych. Możemy jednak rozpocząć od zdecydowanie wyższego poziomu opierając się o cudze doświadczenia.

Czy zasady prawne funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce sprzyjają rozwojowi klasteringu?


Ocena polskiego prawa w zakresie rozwoju klastrów jest niejednoznaczna. Sądzę, że uprawniona będzie następująca teza:

1.    dla przedsiębiorstw dużych gromadzących wokół siebie klastry MSP i powiązanych więzami podporządkowania lub zależności nie ma szczególnych przeszkód, aby powstawały one  w oparciu o istniejące przepisy prawa.

2.    dla sektora MMśP niezbędne są działania prawne wprowadzające klaster do obrotu gospodarczego jako rozpoznawalną markę. Szczególnie dotyczy to:

a.    wprowadzenia do obiegu gospodarczego i prawnego sieciowej struktury organizacyjnej,

b.    dokumentowania dla celów podatkowych produkcji wykonywanej w systemach gniazdowych lub potokowych przez wyspecjalizowane w poszczególnych zabiegach technologicznych  indywidualne przedsiębiorstwa,

c.    rozwiązania zagadnień odpowiedzialności „podmiotu sprzedającego” za produkt wytworzony w klastrze.

Dlaczego uważamy klaster za zwiastun gospodarki strukturalnie  innowacyjnej.


Zwiększenie potencjału adaptacyjnego gospodarki czy posiadanie gospodarki opartej o wiedzę jest przedmiotem licznych westchnięć zarówno przedsiębiorców jak i polityków. Wielu autorów uważa, że  dołączenie segmentu uniwersyteckiego do klastra rozwiązuje sprawę. My jednak widzimy to inaczej.  Uważamy, że problem tkwi raczej w przełamaniu pozostałości tayloryzmu, który był „naukową podstawą” zarządzania w poprzedniej epoce. Dotyczy to zarówno gospodarki kapitalistycznej jak i socjalistycznej. Kapitalizm jednak z tym problemem uporał się zdecydowanie szybciej. Robet Taylor był tak zafascynowany zaletami taśmy produkcyjnej, że bez żenady oświadczał swoim pracownikom: „..przychodzisz do pracy, pozostaw swój rozum w szatni - nie będzie ci potrzebny...”.   
Przełomem i wstrząsem dla świata zachodniego była wypowied¼ prezesa wielkiej japońskiej firmy elektronicznej Konosuki Matsuchito na spotkania z przemysłowcami zachodnioeuropejskimi z 1979-go roku.
„..My wygramy, z Zachód przemysłowy przegra. Nic na to nie poradzicie, bo wy sami w sobie nosicie przyczynę naszej waszej przegranej.
Wasze organizacje są taylorowskie, ale co gorsze wasze głowy są także takie. Wy jesteście przekonani, że aby wasze przedsiębiorstwa funkcjonowały dobrze, trzeba rozróżniać jednej strony szefów, z drugiej wykonawców, z jednej tych, którzy myślą, z drugiej tych, którzy przykręcają śruby.
My jesteśmy potaylorystami, my wiemy, że przedsiębiorstwa stały się tak skomplikowane, że przeżycie firmy, w środowisku coraz bardziej niebezpiecznym, zmiennym i konkurencyjnym, jest tak problematyczne, że musi ono każdego dnia mobilizować całą inteligencję wszystkich, aby mieć szansę dania sobie rady.
Dla nas zarządzanie to sztuka mobilizowania i włączania całej inteligencji wszystkich dla dobrej pracy przedsiębiorstwa. Ponieważ my, lepiej niż wy, oceniliśmy wymiary nowego wyzwania techniki i ekonomii, my wiemy, że inteligencja kilkunastu techników, jest niewystarczająca aby wyzwaniom sprostać...”.

    Jednak, próby „japonizacji” zachodniej gospodarki szły z dużymi oporami. Na przeszkodzie stał uniwersytecki model „typu idealnego przedsiębiorstwa” w gospodarce rynkowej ze świętą zasadą autonomii zewnętrznej i wewnętrznej oraz zasadą konkurencyjności. Managerowie i właściciele amerykańscy byli po prostu „niereformowalni”. Nieoczekiwanie odpowied¼ gospodarki amerykańskiej zrodziła się w garażach „krzemowej doliny”. Okazało się, że grupy małych ale niezależnych i wysoko ceniących sobie swoją niezależność przedsiębiorców, mogą realizować duże projekty gospodarcze. Mogą tworzyć nowe jej gałęzie. Zatem krzemowa dolina rozpoczynała jako włoski klaster przedsiębiorstw rodzinnych. Tak oto klaster stał się konkurentem dla japońskich „kółek jakości” i tę konkurencje czasowo wygrywa.
    Ekonomiści wykładający zasady klasycznej ekonomii zostali zaskoczeni osłabieniem wahań cyklu koniunkturalnego. Okazuje się, że gospodarka może rozwijać się w równym tempie przez 16 lat i najwyższa pora pisać nowe podręczniki dla studentów
    Co się zatem stało?. Otóż te małe przedsiębiorstwa jedynie w trosce o własny interes nie wchodziły do przedsięwzięć nie dających perspektywy przewagi konkurencyjnej. Złe przedsięwzięcia po prostu nie miały szansy zawiązywania się, podczas gdy duże firmy forsując  stanowisko kierownictwa (tzw. :forsing kierowniczy”) wypełniały swoje magazyny produktami pozostawiając problem ich sprzedaży działom marketingu, promocjom i terytorialnym podbojom. Przedsiębiorcy działający w klastrach przestali od uniwersytetów kupować wiedzę, która niczemu nie służy a jest jedynie „umysłu zabawą”. Po inną wiedzę idzie bowiem do uniwersytetu posesjonat a po inną najmita. Doprowadziło to do bardzo pragmatycznych stosunków gospodarki i nauki. Nastąpiła duża oddolna racjonalizacja wykorzystania zasobów finansowych i kadrowych. Co jest największym zaskoczeniem: „Krzemowa dolina” wyrosła właśnie na braku dużego kapitału i mocnej pozycji przetargowej małych przedsiębiorstw przy negocjowaniu ostatecznych zysków. Te spostrzeżenia przeniosły się na duże przedsiębiorstwa, które zrozumiały, że nowe technologie należy robić w konsorcjach, aby jednocześnie ruszała cała branża. Praktycznie gospodarka amerykańska stała się gospodarka „dużych projektów”.
    W promocji klastrów szczególną uwagę należy zwrócić na problem inkubacji  nowego podejścia do ekonomii. Wiemy, że może to nastąpić właśnie w garażach i przerabianych na małe warsztaty produkcyjne zabudowaniach gospodarczych. Te zasoby są i to w nadmiarze na obszarach wiejskich. Należy je umiejętnie skupić i wprowadzić do obrotu gospodarczego. Należy otworzyć drogę do specjalizacji małych przedsiębiorstw i gospodarstw rolnych oraz do sensownego poszukiwania specjalistycznej wiedzy potrzebnej w danym regionie i to jedynie w trosce o własny interes tego kto tę wiedzę kupuje. Dlatego klaster, któremu chcemy poświęcić najwięcej uwagi to „oparty z zasoby, regionalny klaster pokrewny włoskim dystryktom przemysłowym”, pomimo, że wiele ośrodków uważa, że to rozwiązanie ma jedynie aspekt historyczny, że są nowocześniejsze rozwiązania. One powinny przyjść w sposób naturalny. Nikt bowiem nie może przewidzieć jak będzie wyglądała Polska za 20 lat.

                                                                       - *-
Nie należy ukrywać, że przystąpienie podmiotu gospodarczego do klastra jest zabiegiem bezinwestycyjnym. Zwykle klaster zakłada się aby podjąć produkcję, lub świadczenie usług kompleksowych. Do samego handlu klaster nie jest potrzebny. Firma produkcyjna sama w sobie jest „trudnym biznesem” od strony technologicznej, sanitarnej itd. Prowadzenie produkcji w ramach klastra dodaje dodatkowe utrudnienia rozrachunkowe. Pojawia się zatem problem infrastruktury, która uczyniłaby, że praca dalej odbywa się w „zasięgu wzroku” a proces kalkulacji i sprzedaży staje się prze¼roczysty dla każdego uczestnika. Dlatego uważamy, że w procesie promocji klastrów  szczególnej uwadze powinno się poświęcić :
1.    tym zagadnieniom prawnym, które były przedmiotem największych sporów w podkomisji sejmowej a mianowicie konstrukcji biznesowej opartej o zasadę odpowiedzialności za własne zobowiązania w klastrze,
2.    zagadnieniom prawnym w postępowaniu wewnętrznym i zewnętrznym,
3.    zagadnieniom formalnego opisu funkcjonowania przedsiębiorstw w ramach sieciowej struktury klastra (umowa klastra),
4.    zawiązywaniu wspólnych przedsięwzięć dla wielu możliwych wariantów technologicznych i organizacyjnych (umowy przedsięwzięć),
5.    zagadnieniom kontroli kosztów oraz aneksowania umów,
6.    zagadnieniom tzw „sprzedaży indeksowanej”,
7.    zagadnieniom podatkowym,
8.    zagadnieniom budowy infrastruktury informacyjnej i rozrachunkowej.

        W gronie informatyków uczestniczących przy pracach nad projektem ustawy o klastrach przedsiębiorstw rodzinnych ukształtował się i okrzepł pogląd, że o ostatecznym sukcesie klastrów zadecyduje dostępność tanich systemów rachunkowości finansowej i zarządczej pozwalających zawiązywać, prowadzić i rozliczać produkcje organizowaną w formach gniazdowych lub potokowych przez grupy niezależnych podmiotów gospodarczych rozrzuconych na znacznej przestrzeni.  Nie ma przeszkód natury technologicznej. Pojawienie się standardów przemysłowych w zakresie usług internetowych (tzw. Web Services), oraz radykalna obniżka kosztów szerekopasmowych połączeń internetowych stanowi dobra podstawę do budowy technicznej infrastruktury klastrów.
Jednak - jak wykazują światowe doświadczenia - sam rynek klastrów nie urodzi. Rynek nakazuje każdemu przedsiębiorcy codziennie odpowiadać na pytanie „co ja z tego będę miał?”.   Logika klastrów zasadza się na odpowiedzi na pytanie „co my z tego będziemy mieli”. Z inicjatywami „gospodarki sojuszników” powinni zatem wychodzić gospodarze regionów przekazując w tym zakresie z czytelne impulsy. Takim czytelnym impulsem byłoby przykładowo założenie i sfinansowanie inkubatora przedsiębiorczości dla firm informatycznych podejmujących się opracowania systemu rachunkowości finansowej i zarządczej dla klastrów. Dla każdej następnej inicjatywy klastropodobnej koszty organizacyjne byłyby już tylko kosztami powielenia opracowanych rozwiązań. Innym działaniem mogłoby być wprowadzenie problematyki klastrów do programów szkolnych.
Problemy prawne, które są dobrze zdiagnozowane, wcześniej czy pó¼niej zostaną usunięte. Ustawa jest napisana.