Nie trzeba czytać prac Svetazara Pejovicha czy Douglassa Northa (twórcy teorii neoinstytucjonalnej) aby się dowiedzieć, że największym kosztem gospodarczym jest brak zaufania i wysoki „koszt wymuszenia transakcji”. Nasza gospodarka pilnie powinna poszukiwać rozwiązań gospodarczych opartych o zaufanie. Rozwiązań, które minimalizowałyby wpływ zachowań nieprzewidywalnych. Pomóc może albo „intuicja inżynierska”, albo analiza gospodarek, które osiągnęły sukces mimo braku bogactw naturalnych.
Zwracamy uwagę na gospodarki dalekiego wschodu, gdyż tam świadoma polityka państwa doprowadziła do powstania konglomeratów (japońskie keiretsy, koreańskie czebole), które doprowadziły do zagospodarowania zasobów niemożliwych do zagospodarowania, przy liberalnym rozumieniu konkurencyjności
Zajmijmy się zatem analizą przewagi grupy małych przedsiębiorstw nad wielką firmą.
Na gruncie europejskim znamy dwa podstawowe sposoby finansowania gospodarki: poprzez bank (model niemiecki) i poprzez giełdę (model amerykański). Wszystko jakoś działało dopóki banki i giełda oprócz funkcji finansowania gospodarki nie zostały obciążone funkcją „konserwacji wartości kapitału” dla funduszy ubezpieczeniowych i drobnych „leszczy giełdowych”. Doprowadziło to do dwóch zwyrodnień:
- Wyprowadzania znacznego kapitału ze sfery produkcji w postaci dywidend i odsetek od kredytu i systematycznego jej ubożenia. Zmusza to przedsiębiorstwa do stałego korzystania z banków i giełdy. Przedsiębiorstwa stały się niewolnikami pasożytniczych instytucji finansowych. Ich produkcja stała się droga i mało konkurencyjna. Dla liberałów jest to normalne. Od tuzów polskiej bankowości możemy się dowiedzieć, że w banku „pomnaża się pieniądze” a na giełdzie to tak „ciężko pieniądze pracuję”, że aż pot się z nich leje.. Pytanie może retoryczne: - po co gospodarka skoro można - po prostu - w banku pieniądze „pomnożyć” lub „zaprzęgać je do pracy” na giełdzie?. To jest chore!!!!.....
- Działania kierownictw firm pod presją właścicieli kapitału. Właściciel stara się być filantropem i mecenasem sztuki. Większość czasu spędza na zasiadaniu w różnych klubach biznesu, pokazywaniu się w mediach i korumpowaniu urzędników. Natomiast na dyrektorów zarządzających firm wybiera się ludzi pozbawionych wszelkich skrupułów, którzy za wysokie wynagrodzenia zdolni są do wszelkich działań. Ideałem managera jest pachnące najdroższymi perfumami, sprawne intelektualnie bydle. O gospodarce solidarnej w takim przypadku można zapomnieć.
Należy w tym miejscu podkreślić, że w naszej gospodarce funkcjonuje wiele małych i średnich przedsiębiorstw, powstałych stosunkowo niedawno, w których funkcje właściciela i menadżera nie są rozdzielone. Powoli zbliżamy się do chwili, gdy pionierzy polskich przemian rynkowych będą zmuszeni „przekazać pałeczkę” młodszym. To, czy zbudowane przez nich przedsiębiorstwa zaczną żyć własnym życiem, czy też będą rozwijane przez następców, zależy między innymi od zrozumienia problemów konkurencyjności.
Analizując działania prezydenta Korei Południowej w latach 1961-1979 Park Chung Hee – widzimy, że jego działania szły w dwóch kierunkach:
- Oparcie sposobu zarządzania firmami o zasadę senioratu.
Najzdrowsze bowiem stosunki w pracy są w sytuacji braku rozdzielenia funkcji właściciela i zarządcy. Wiadomo kto jest dobry a kto zły i za co uzyskuje się autorytet. Takie stosunki panują w firmach rodzinnych. Jednak ogranicza to rozrost firm. Rezygnacja z zawodowych zarządców może mieć miejsce tylko w firmach małych, co najwyżej w średnich. Jak rozwiązano ten problem? Państwo wzmacniało osiąganie przez małe firmy wysokiej specjalizacji niejako skazując je na współpracę z innymi przedsiębiorstwami jednocześnie wspomagając rozwój instytucji i otoczenia prawnego czeboli (konglomeratów firm). - Uniezależnienie kapitałowe.
Przedsiębiorstwa zostały początkowo dokapitalizowane przez państwowe banki oraz przez rządowe gwarancje kredytowe tak, aby były one całkowicie niezależne od banków i od giełdy. Pó¼niej podstawową forma finansowania rozwoju stał się wzajemny wykup akcji przedsiębiorstw będących w łańcuchu kooperacyjnym a wymagających nowych technologii. Ciekawostka: po prywatyzacji banków przedsiębiorstwa otrzymały zakaz wykupu ich akcji.
Przykład koreański jest drastycznym przykładem gospodarki sterowanej (sterowanej aby mogła stać się gospodarką konkurencyjną). W przypadku japońskich keiretsu, gdzie też obowiązuje system wzajemnego wykupu akcji, inwestorzy zadowalają się 3-4 krotnie niższą dywidendą niż w Europie a kadra kierownicza jest skłonna pracować przy niewielkim zróżnicowaniu zarobków w stosunku do personelu którym kieruje. W ten sposób gospodarki azjatyckie zapewniają sobie właściwe finansowanie rozwoju i względny spokój społeczny.
Ustawa o grupach przedsiębiorstw rodzinnych, była owocem bardziej prac w komisji sejmowej i ostrych dyskusji, niż nawiązywania do znanego wzoru. Jednak można wskazać na pewne podobieństwa do opisanych wyżej rozwiązań. Ustawa ma jedynie ułatwić budowanie związków gospodarczych. W tym procesie można korzystać z doświadczenia azjatyckich konglomeratów. Może to doprowadzić do następujących zmian:
- Wykształcenia się przedsiębiorstw rodzinnych z zasadą senioratu w sferze zarządzania, systemem emerytalnym opartym o prawo spadkowe, sukcesją kapitału i wiedzy przez młodsze pokolenie. Praktyka gospodarcza potwierdza, ze bardzo dobrym układem w sferze zarządzania jest współpraca starszego, doświadczonego i konserwatywnego ojca z młodym wykształconym i dynamicznym synem. Zagadnieniami przedsiębiorstw rodzinnych w naszym kraju nikt poważnie się nie zajmował, dlatego z nadzieją powitaliśmy powstanie pierwszej Katedry Biznesu Rodzinnego przy WSB-NLU w Nowym Sączu . Intuicyjnie każdy wie o co chodzi. Jednak, aby przedsiębiorstwa rodzinne na trwale wpisały się w polski pejzaż gospodarczy wymagany jest jeszcze spory wysiłek intelektualny ( a może i legislacyjny) oraz wola polityczna. Dobrze, że dyskusja na ten temat już się rozpoczęła.
- Ograniczeniem roli banków i giełdy w zakresie finansowania działalności a zastąpienie jej wzajemnym wykupem udziałów firm, które wymagają wsparcia aby osiągnąć konkurencyjność w łańcuchu kooperantów. Sądzę, że przedsiębiorcy nie będą mieli problemów ze zrozumieniem korzyści jakie daje im możliwość przeznaczania nadwyżek inwestycyjnych na wzajemny wykup udziałów firm należących do klastra/grona. Za każdym razem bowiem będą mieli kontrolę czy finansują działania konkurencyjne czy komplementarne. Czy sąsiad potrzebuje kasy na konkurencyjny sklep czy modernizację piekarni. W przypadku korzystania z banków i giełdy nigdy takiej możliwości nie mają – co więcej – z aktywnym udziałem banków dokonuje się przestępstw gospodarczych polegających na tzw. „wrogich przejęciach”. Gospodarka natomiast stopniowo uniezależniałaby się od światowej finansiery ( czytaj: masonerii).
- Ukształtowaniem się praktyki działania w oparciu o duże zaufanie wsparte spotkaniami właścicieli i wzajemną wymianą kadry,
- Wykształceniem się firm reprezentujących grupy na zewnątrz na podobieństwo sogo shosha w Keiretsu lub kampanii handlowych w Czebolach (w ustawie „podmiot sprzedający”) ,
- Wykształceniem się wewnętrznego „quasi banku” dokonującego transakcji finansowych i rozrachunków zarówno zewnętrznych jak i wewnętrznych (w ustawie „podmiot rozrachunkowy”),
- Wykształceniem się firm wyspecjalizowanych w transferze technologii.
Ustawę pisali informatycy. Każdy z nas dobrze wie co to jest „skalowalność systemu”. System powinien być dobry zarówno dla grup małych jak i dużych. Jednak – w obecnej sytuacji – palącym zadaniem jest rozwiązanie problemów współpracy rolników (działających na mocy ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego) i przedsiębiorców (działających na mocy ustawy o swobodzie działalności gospodarczej). Każdy inny przypadek będzie prostszy.
Do sceptyków:
Proszę podać przykład gospodarki z silnie wykształconym segmentem przedsiębiorstw rodzinnych w którym bezrobocie przekracza 5%.
W artykule korzystano z wiadomości i linków zamieszczonych na stronie: http://www.exporter.pl/zarzadzanie/management/japwstep.html.